Zwierzęta na pierwszym planie – wywiad z fotografem Mateuszem Piesiakiem

W styczniowym numerze Hormonów królują zwierzęta, dlatego poprosiliśmy o wywiad Mateusza Piesiaka – fotografa, który w piękny sposób potrafi uchwycić niezwykły świat zwierząt. Mateusz pomimo młodego wieku jest już bardzo uznanym fotografem. Jego zdjęcia znalazły się wśród zwycięzców międzynarodowych konkursów fotografii przyrodniczej. Szczegóły jego dokonań, portfolio oraz kalendarz z jego zdjęciami znajdziecie na tej stronie: https://mateuszpiesiak.pl, a poniżej przedstawiamy wywiad w którym bardzo ciekawie opowiada o swojej pracy i zdradza sposoby na udaną fotografię. 

Powtórka z biologii:
Cześć Mateusz. Kiedy i jak zaczęła się Twoja przygoda z fotografią? Od jakiego sprzętu zaczynałeś?

 

Mateusz Piesiak: Moja przygoda z fotografią zaczęła się w 2009 roku, wtedy wpadła mi w ręce małpka, czyli taki malutki aparat cyfrowy. Spodobało mi się to, że mogę zatrzymywać w kadrze ciekawe momenty, które zobaczę. Na początku wiadomo, zdjęcia były słabe technicznie i tak dalej, ale szybko wciągnąłem się w fotografię. Wykorzystywałem ten mały aparat również do dokumentowania moich ciekawych obserwacji. Dużo wcześniej interesowałem się samą przyrodą oraz przyglądaniem się różnym gatunkom ptaków. Przykładałem wspomniany aparat do lornetki i dzięki temu dokumentowałem rzadsze zjawiska. Następnie, kiedy już wdrożyłem w fotografię to chciałem, żeby moje zdjęcia były lepsze technicznie oraz bardziej przemyślane. Za zaoszczędzone pieniądze z mojej Pierwszej Komunii kupiliśmy z rodzicami (dorzucili się razem z dziadkami) pierwszą lustrzankę. To był CAM40D z obiektywem Sigma 120-400mm, który pozwolił mi już wskoczyć na dużo wyższy poziom. I to się tak rozwijało przez lata. Z czasem te zdjęcia z takich ,,przypadkowych pstryków’’ zaczęły się zmieniać w bardziej przemyślane wyprawy fotograficzne (oraz szykowanie się na takie wyjazdy).  Ta pasja rozwija się aż do dzisiaj.

 

PzB: Dzisiaj każdy z nas ma aparat fotograficzny przy sobie w telefonie. Jakie dałbyś wskazówki naszym czytelnikom, aby udało im się robić dobre zdjęcia i uchwycić ciekawe momenty z ich życia?

Mateusz: Jest takie powiedzenie, że nawet najlepszym aparatem na świecie można zrobić słabe zdjęcie oraz najgorszym aparatem na świecie można zrobić świetne zdjęcie. Teraz każdy ma telefon, a tego zaletą jest to, że mamy ten aparat, tak na dobrą sprawę, cały czas przy sobie. Żeby zdjęcie wyszło ciekawie to bardzo dobrze jest znać podstawy kompozycji naświetlania. Często kadrując nawet minimalnie inaczej zdjęcie niż za pierwszym razem, sprawiamy, że fotografia nabierze nowego znaczenia i będzie intrygująca. Fotografując, ważne jest, aby widoczny horyzont był prosty, nawet jeśli pierwotnie będzie przekrzywiony, to później zawsze możemy go wyprostować w postprodukcji. Taki mały zabieg kosmetyczny, a naprawdę wiele zmienia. Dodatkowo, opłacalne jest fotografowanie w złotej godzinie, czyli tuż po wschodzie słońca albo tuż przed zachodem. Kolory są wtedy zjawiskowe, światło jest interesujące i na pewno dużo to da naszym zdjęciom. Warto szukać ciekawej perspektywy – jeśli fotografuje się zwierzęta to dobrze jest ustawiać perspektywę na wysokości ich oczu. Podam przykład. Jeśli coś chodzi po błocie, to ja też muszę się położyć, żeby być na poziomie oczu fotografowanego zwierzaka. Dzięki temu, ujęcie jest dużo bardziej atrakcyjne.

 

PzB: Dlaczego uwieczniasz akurat dziką przyrodę? Czy ten rodzaj fotografii to Twój wybór, a może „ona wybrała Ciebie’’?

Mateusz: Tak jak mówiłem już wcześniej. Odkąd pamiętam, interesuję się przyrodą, więc gdy wpadł mi w ręce aparat to dla mnie było naturalne, że będę fotografować dziką przyrodę. Oczywiście uwieczniam też inne rzeczy. Zdarza mi się fotografować ludzi, krajobrazy czy np. jakąś architekturę, ale jednak to do przyrody najbardziej mnie ciągnie. W fotografii zwierząt uwielbiam to, że jest mnóstwo różnych gatunków, a do każdego gatunku trzeba wymyślić inny sposób: jak się do niego zbliżyć, jaką kryjówkę wybudować i jak zrobić dobre ujęcie, więc nigdy nie ma nudy. Moja kategoria fotografii uczy cierpliwości i wymaga kreatywności, aby uzyskać dobre efekty swojej pracy.

 

PzB: Robiąc zdjęcia zwierzętom na pewno trzeba wtopić się w tło. Jakie masz metody na fotografie w terenie?

Mateusz: W Polsce większość zwierząt boi się ludzi, dlatego, aby zbliżyć się do nich na wystarczająco bliską odległość, musimy się umiejętnie maskować. Ja stosuję dwie techniki kamuflażu. Jedna jest taka, że przebieram się w strój maskujący, który rozmywa kształty i sylwetkę człowieka oraz ukrywa barwy przez co staję się niewidoczny. W tym ubiorze mogę doczołgać się do np. jelenia i tak fotografować. Natomiast, drugi rodzaj maskowania to jest wybudowanie czatowni, czyli specjalnej kryjówki, do której wchodzi się często przed wschodem słońca i w bezruchu czeka się kilka godzin, aż zwierzaki podejdą. Taki rodzaj fotografowania z ukrycia jest dużo bardziej wymagający, bo uczy nas ogromnej cierpliwości. Jednak jeżeli zwierzęta już podejdą pod obiektyw, to niejednokrotnie efekty są dużo lepsze niż z podchodu.

 

PzB: Jak wybierasz lokalizację do zdjęć? Są to miejsca znane, odwiedzane przez innych czy może skryte, wręcz dzikie?

Mateusz: Na dobrą sprawę, wybór odpowiedniego miejsca do zdjęć jest podstawą do sukcesu. Od tego bardzo wiele zależy. Przed samym robieniem fotografii, spędzam mnóstwo czasu w terenie z samą lornetką, jeżdżąc w różne lokalizacje, szukając gdzie są zwierzęta i gdzie się najczęściej pojawiają. Jak już znajdę takie miejsce, to nie robię jeszcze tam zdjęć, nadal jeżdżę z lornetką i obserwuję gdzie wstaje słońce, gdzie jest dobre tło, szykuje sobie teren pod kryjówkę. Dopiero pod koniec cyklu przygotowań, buduję czatownię, kładę się i czekam na zwierzaki. Właśnie dzięki temu, że poświęcam tyle czasu na przygotowania, mam potem świadomość, że gdy zwierzęta podejdą pod obiektyw, to z mojej strony dołożyłem wszelkich starań, aby te zdjęcia wyszły jak najkorzystniej. Większość miejsc w których fotografuję, to są miejsca albo niedostępne, albo takie na odludziu. Bo jednak, nawet jeden człowiek z psem na spacerze jest w stanie zniweczyć zarwaną nockę i cały poranek czekania w czatowni. Dlatego też staram się wybierać miejsca gdzie nie ma ludzi.

 

PzB: Aby uchwycić takie wyjątkowe kadry na pewno potrzeba dużej cierpliwości. Jak długo zdarza Ci się czekać w ukryciu na odpowiednią chwilę?

Mateusz: O tak, fotografia przyrodnicza wymaga wiele cierpliwości, to jest chyba podstawowa cecha, którą powinien mieć każdy fotograf przyrody. Zwykle, takie zasiadki trwają 3- 4 godziny, ale najdłużej zdarzyło mi się czekać w jednym miejscu 16 godzin. Było to na stawie, gdzie próbowałem sfotografować żurawie. Przeleżałem od zachodu słońca całą noc aż po wschód, właśnie w oczekiwaniu na żurawie. Niestety bezskutecznie, bo nie udało się zrobić ani jednego zdjęcia. Żaden z osobników nie przyleciał, ale wspomnienia spędzenia nocki na stawie – pozostały.

 

PzB: A czy robiłeś także zdjęcia domowym pupilom? Jeśli tak, to jakie dałbyś wskazówki maturzystom, którzy chcieliby uwiecznić swoich milusińskich?

Mateusz: Tak, zdarzało mi się robić zdjęcia zwierzakom domowym. Tu jest o tyle łatwiej, że one nie uciekają od fotografa, więc możemy dowolnie wybrać kompozycję, perspektywę, podejść bliżej lub dalej i też powtórzyć kadr. W tym przypadku warto fotografować zwierzęta z niskiej perspektywy, tzn. ustawić aparat na wysokości oczu zwierzaka, to na pewno urozmaici kadr. Opłaca się także czekać na jakąś ciekawą akcję – na przykład, gdy pies czy kot ziewnie bądź podniesie łapę. Zdjęcie będzie przykuwać uwagę.

PzB: Oglądając twoje portfolio widać, że jest to Twoja pasja. Czy do fotografii obecnie podchodzisz już czysto zawodowo, czy nadal traktujesz to jako hobby?

Mateusz: Moje hobby przerodziło się w pracę, bo mam tę przyjemność, że mogę zarabiać z fotografii przyrody, robiąc różne zlecenia dla firm. Staram się więc podchodzić do tego profesjonalnie, natomiast nigdy nie zatraciłem w sobie (mam nadzieję też, że nie zatracę w przyszłości) takiej radości z fotografowania zwierząt. Wydaję mi się, że to jest w tym najważniejsze. Na dobrą sprawę, ja nie traktuję tego jako pracę, bo jakbym pracował w innej branży i miał wolny czas, to nadal fotografowałbym zwierzęta. Już nawet, nie tyle samo robienie zdjęć mnie zadowala, co sam kontakt z naturą i możliwość podziwiania tych niewiarygodnie pięknych chwil. Można więc powiedzieć, że jest to moja praca, ale jednocześnie to też moja pasja. Mogę cały dzień pracować i nie odczuwam tego, że wykonuję pracę. Czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

 

PzB: Jakie kraje zwiedziłeś w celu wykonania zdjęć?

Mateusz: Fotografuję głównie w Polsce, w okolicach mojego domu. Jednak zdarza mi się także podróżować do różnych krajów. Na przykład, Islandia, byłem już tam 4 razy. Jest to świetny kraj fotograficzny. Oprócz tego, byłem w takich państwach jak Hiszpania, Chorwacja czy Włochy. Z takich bardziej odległych miejsc – odwiedziłem USA, Nowy York. I to też jest cudowna lokalizacja do robienia zdjęć zwierząt, ponieważ są tam zupełnie inne gatunki. Nie raz i nie dwa, nie boją się one człowieka, w przeciwieństwie do zwierząt w Polsce.

 

PzB: Czy pamiętasz moment, kiedy twoje prace zaczęły być zauważane? Co wtedy czułeś?

Mateusz: Tak, ponad 10 lat temu jak zaczynałem z fotografią dzikiej przyrody, to ciekawsze zdjęcia publikowałem na Facebooku. Wtedy jeszcze nie miałem Instagrama. Wszystko to głównie w celu podzielenia się nimi ze znajomymi, z rodziną, aby zobaczyli efekty. Z czasem przybywało nowych osób, ludziom podobały się moje zdjęcia, zostawiali miłe komentarze i dla mnie to była naprawdę duża motywacja, aby wybrać się w teren. Bo często było tak, że tydzień siedziałem gdzieś w krzakach bez żadnego ujęcia. Wtedy traciłem nadzieję, że cokolwiek uda mi się sfotografować. Ale właśnie te miłe słowa od rodziny i znajomych dodawały mi pokrzepienia, zachęty oraz energii, żeby cały czas próbować. W końcu, jak udało mi się zrobić zdjęcie to wynagradzało ono wszelkie trudy. I tak publikowałem te zdjęcia w internecie. Pamiętam, że w 2013 albo 2014 roku założyłem Instagrama i tam sporadycznie wrzucałem zdjęcia. Ale z czasem, jedna fotografia się wybiła i można powiedzieć, że poszła viralowo. Od tego czasu, te media społecznościowe się troszeczkę rozkręciły. Zaczęło przybywać dużo więcej nowych osób. I to był chyba taki moment przełomowy, jeżeli chodzi o zasięgi w internecie.

Dodam jeszcze, że w 2010 roku jedno z moich zdjęć wygrało w znanym konkursie fotograficznym – Wildlife Photography of the Year. Miałem wtedy 14 lat. Dało mi to duży rozgłos. Nie wiedziałem wtedy, że jest to największy konkurs fotografii dzikiej przyrody na świecie. Po tym jak zostały ogłoszone wyniki, to rozdzwoniły się telefony, maile od różnych gazet, telewizji i tak dalej. To był dla mnie olbrzymi szok, wpaść w taki młyn, ale to też na pewno dodało mi popularności i pozwoliło udostępnić moje zdjęcia dla szerszego grona odbiorców.

 

PzB: Ostatnie twoje osiągnięcie to wygranie kategorii Rising Star Portfolio Award w tegorocznej edycji Wildlife Photographer of the Year. Jak wspominasz gale rozdania nagród, która odbyła się w Londynie?

Mateusz: Jak się pierwszy raz o tym dowiedziałem, to dla mnie był potężny szok i zdziwienie, że kolejny raz moje zdjęcia były nagrodzone w tym konkursie. W połowie października wróciłem z gali rozdania nagród w Londynie, ceremonia odbywała się w Muzeum Historii Naturalnej. Działo się to w wielkiej sali pod szkieletem wieloryba, był on zawieszony na suficie. Wyglądało to niesamowicie, w auli było kilkaset osób, fotografów i innych osób zaproszonych na tę święto. Siedzieliśmy przy wielkich, okrągłych stołach, a nad nami był właśnie ten szkielet wieloryba. Dodatkowo, całość była pięknie oświetlona, grała muzyka. Z jednej strony była wielka scena, gdzie Chris Packham, brytyjski dziennikarz i znany prezenter zapraszał po kolei zwycięzców. Każdy mówił kilka słów o zwycięskim zdjęciu, całokształt ceremonii sprawił, że była uroczysta i podniosła. Był to dla mnie wielki zaszczyt, że mogłem się tam, po raz trzeci, znaleźć. Będę to miło wspominał do końca życia.

 

PzB: Mamy styczeń – czas, noworocznych postanowień. Czy masz jakieś wymarzone ujęcie, które chciałbyś zrealizować i kto byłby jego bohaterem?

Mateusz: Jednym z takich moich ulubionych gatunków, czy bardziej może – wymarzonych gatunków, które chciałbym kiedyś sfotografować – jest sowa śnieżna albo lis polarny. Zwierzęta te, żyją na północnych terenach, w niedostępnych miejscach. Moim marzeniem jest zrobić im zdjęcie, najlepiej portretowe. Właśnie w takim śnieżnym krajobrazie. Z sową śnieżną to mam pomysł na kadr, gdzie wszystko jest dookoła białe i tylko dwoje wielkich oczu sowy patrzą się prosto w mój obiektyw. Aby te fotografie zrealizować, będę musiał wybrać się gdzieś na północ, czy to na Alaskę, do Kanady albo może gdzieś na Spitsbergen. Na pewno, będę chciał te zdjęcia zrealizować w przyszłości. Nie wiem kiedy, no ale czas pokaże.

PzB: Dziękuję za rozmowę i życzymy Ci aby Twoje marzenie o sfotografowaniu sowy śnieżnej spełniło się jeszcze w tym roku 🙂 

Mateusz: Ja również dziękuję za rozmowę i pozdrawiam wszystkich maturzystów. Powodzenia na egzaminach!

 

Wywiad został przeprowadzony przez naszą byłą uczennicę, a obecnie studentkę biologii Karolinę Mazurek.

 

 

Cześć! Nazywam się Karolina Mazurek i jestem studentką biologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Obecnie jestem na drugim roku studiów licencjackich. Interesuje mnie mikrobiologia.
Po więcej zapraszam na mojego instagrama, gdzie również dzielę się wrażeniami ze studiów:)

 

Zobacz inne artykuły z tego numeru

 

 

Brak komentarzy

Dodaj komentarz
Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Możesz zarządzać ustawieniami plików cookies, klikając w przycisk "Ustawienia". Ustawienia Rozumiem i akceptuję